Tak jak Tymcio codziennie wygłasza chwalebną formułkę poposiłkową, tak Lala wieczorem, przed zaśnięciem musi sobie pogadać o tym i owym. A tematy trudne dla małej główki, szczególnie jeden. TEN temat. Pewnego dnia, w odpowiedzi na liczne zapytania subtelnie wyjaśniliśmy dzieciom różnice między przedstawicielami płci obojga. Trochę było nam łatwej, niż rodzicom jedynaka/jedynaczki, bo dzieci stale przebywając razem już dawno COŚ TAM zauważyły. W każdym razie, od czasu naszych wyjaśnień Lala co wieczór, poważnym tonem referuje swoje spostrzeżenia:
– Siusiaki mają Lali nie. Lala cinka. I mama cinka. Tatuś opcik i siusiaka ma.
I tu, któregoś dnia wtrącił się Tymcio, oponując zdecydowanie:
– JA mam siusiaka!
Na to Lala w płacz:
– Tata siusiaaakaaaaaaa!!
Wkroczyliśmy do akcji, bo żal było słuchać żalów i pogodziliśmy oboje wyjaśniając ponownie, że chłopcy mają, a dziewczynki nie, że Tatuś to duży chłopczyk, a Mamusia to duża dziewczynka i że nie ma się co kłócić.
Kolejne wieczory minęły już bez spięć, wszystko stało się jasne, a Lala nadal wygłaszała swoje referaty w TYM temacie. Ale że zgodne z ogólnie przyjętymi zasadami, to się nie wtrącaliśmy.
Dzisiejszy poranek: Tymcio leży jeszcze w łóżeczku, Lala siada już na nocnik. Ja jestem w pokoju, szykuję ubranka. Po chwili słyszę Lalę wstającą z nocnika i oznajmiającą radośnie:
– Wyciliłem siusiaka! /wytarłam siusiaka/